Świątynie w Khajuraho

KHAJURAHO CZĘŚĆ PIERWSZA

Po całonocnej podróży z Agry dojechaliśmy do Khajuraho. Miłą niespodzianką okazał się Hotel Surya, położony przy głównej ale nie ruchliwej ulicy, czysty i zadbany z bardzo ładnym ogrodem na dziedzińcu. Z naszego balkonu mamy widok na ten ogród i właśnie siedzimy spoglą









dając z góry i piszemy naszego bloga. Zaraz po przyjeździe poszliśmy zwiedzać świątynie. Najpierw część wschodnią - niebiletowaną. Musieliśmy przejść przez nowe i stare Khajuraho. Stare miasteczko-wioska z wąskimi uliczkami i domkami kolorowo pomalowanymi. Najmniejszy z nich miał jakieś 1.20 m. Żeby wejść do niego człowiek zginał się wpół. Wodę czerpie się tutaj pompą ręczną, a ścieki spływają otwartymi kanałami wzdłuż domów. Przy każdej pompie zbierają się kobiety, nabierają wody, robią pranie,zmywają garnki, a jeszcze inni się myją. Dzieciaki taplają się w kałużach.Słowem istne średniowiecze.
Co chwila ktoś nas zaczepia. Pytają z jakiego jesteśmy kraju, jak mamy na imię, czy nam się podobają Indie, za chwilę zapraszają nas do swoje "shopu", chcą nam pokazać szkołę, swój dom, oferują usługi przewodnickie, podwiezienie rikszą. Najciekawszą ofertę przedstawia rezolutny chłopiec twierdząc że jest kolekcjonerem obcych walut i jeszcze nie ma w swojej kolekcji polskich nominałów.Józef powiedział, że też zbiera i chętnie wymieni się z nim na jakąś walutę. Na to on szybko odpowiada: mieszkam godzinę stąd. Przez chwilę nawet nie możemy być sami, zawsze mamy męczącą asystę.
Świątynie, które oglądamy powstały w X i XI wieku. Wykonane są w kamieniu, bogato zdobione rzeźbami, które przedstawiają hiduskich bogów, ludzi i zwierzęta. Postaci są często zmysłowe, w erotycznych pozach i najczęściej gołe. Zadziwia, że powstały wtedy kiedy Polska jeszcze nie istniała jako państwo.
Upał robi się co raz większy.Czujemy zmęczenie. Musimy znowu przeżyć dziesiątki zaczepek, żeby w końcu się znaleść w przyzwoitej, otoczonej zielenią retauracji. Zamawiamy to co brzmi dla nas znajomo: Dal Tadka, który okazuje się zupą grochową i Palak Pannie, który jest białym serkiem zatopionym w szpinaku. Indyjski Nan z czosnkiem i imbirem (mamy przepis na ten znakomity ciepły chlebek) smakuje jak zawsze znakomicie. Cdn.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Trzecia seria zdjęć pt. "Hinduskie pojazdy".

Świątynia Lepakshi

Po roku "Ich dwoje w Indiach"