Dolce fare niente
W dalszym ciągu uprawiamy słodkie fare niente na plaży Anjuna na Goa. Dzisiaj zajęliśmy domek, a właściwie plażowy domek stojący na platformie i na palach. Doskonale chroni przed upałem, w środku ma wygodny podwójny materac, wałki pod głowę. Nie płaci się pieniędzy za wynajęcie tylko należy coś zamówić w bistro do której należy. Nie którzy wynajmują taki plażowy domek na cały pobyt zamiast pokoju. Fajna to i nie droga opcja tyle że trzeba cały czas pilnować swoich rzeczy bo to coś nie ma drzwi, a ściany to zawieszone kolorowe szmaty, bardzo przewiewne i ładne tyle, że nad ranem robi się chłodno. Dla nas na dzienne plażowanie jest znakomity. W środku mamy też mały stoliczek, jest więc gdzie postawić kawę i obiad.
Dzisiaj spędziliśmy na plaży cały dzień. Czytaliśmy przewodnik pt. Lonely planet z czytnika zwanego Kindley. Pożyczył go nam syn Kuba i chwała mu za to. Cóż to za znakomite urządzenie! Można na niego ściągać książki, przewodniki, pocztę i wiadomości internetowe chociaż tego jeszcze nie spróbowaliśmy. Przewodnik i książki są po angielsku, co daje świetny trening językowy. Kindley ma podłączony słownik angielsko-angielski, wiec można douczać się trudniejszych słówek czy idiomów.
Kiedy ja opracowuję naszą dalsza trasę Józef pisze wiersze, twierdzi, że poezja w Indiach jest blisko.
Wczoraj przez półtorej godziny wybieraliśmy i wgrywaliśmy zdjęcia. Udało się nam stworzyć galerie pod tytułem "Ich dwoje w Indiach" w albumie Picassa. Nie udało się nam przenieść albumu do bloga. Głowił się z nami młody właściciel hotelu, użyczył nam nawet swojego laptopa, jednak nie pokonaliśmy ostatniego etapu...
Dzisiaj spędziliśmy na plaży cały dzień. Czytaliśmy przewodnik pt. Lonely planet z czytnika zwanego Kindley. Pożyczył go nam syn Kuba i chwała mu za to. Cóż to za znakomite urządzenie! Można na niego ściągać książki, przewodniki, pocztę i wiadomości internetowe chociaż tego jeszcze nie spróbowaliśmy. Przewodnik i książki są po angielsku, co daje świetny trening językowy. Kindley ma podłączony słownik angielsko-angielski, wiec można douczać się trudniejszych słówek czy idiomów.
Kiedy ja opracowuję naszą dalsza trasę Józef pisze wiersze, twierdzi, że poezja w Indiach jest blisko.
Wczoraj przez półtorej godziny wybieraliśmy i wgrywaliśmy zdjęcia. Udało się nam stworzyć galerie pod tytułem "Ich dwoje w Indiach" w albumie Picassa. Nie udało się nam przenieść albumu do bloga. Głowił się z nami młody właściciel hotelu, użyczył nam nawet swojego laptopa, jednak nie pokonaliśmy ostatniego etapu...
Komentarze