Święto sportu
Dziś w Puttaparthi wielkie święto sportu. Od godziny 8 rano tłumy ciągnęły na stadion. Gdzie odbywały się pokazy sportowe. Stadion dekorują girlandy kwiatów i duże ekrany przypominające najważniejsze myśli Sai Baby.
1.Życie jest wyzwaniem, podejmij je.
2.Życie jest marzeniem, realizuj je.
3.Rezultatem edukacji ma być charakter człowieka
4. Życie jest miłością, dziel się nią.
Ale oto zaczynają się pokazy. Najpierw ku naszemu zdumieniu hinduskie dziewczęta tańczą bierioske i czastuszki do melodii "Ech Kalinka Kalinka maja".
Czy jest to uhonorowanie jakiegoś ważnego gościa z Rosji, czy też ukłon do największej grupy wielbicieli Sai Baby z poza Indii - rosjan, którzy jednocześnie są najlepszymi tutaj klientami. Masowo kupują różne produkty, masowo korzystają z dobrodziejstw Ayurvedy i widać ich wszędzie.
Następnie 40 motocyklistów - wszyscy uczestnicy pokazów to studenci Uniwersytetu i szkół imienia Sai Baby, wykonują popisy akrobatyczne. Jeżdżą na jednym kole, skaczą przez ogniste koło prowadzą rower stojąc na rekach. Akrobaci w kostiumach w kolorach hinduskiej flagi: pomarańczy, bieli i zieleni, wspinają się po alpinistycznej ścianie i tworzą kolorowe symbole i wzory. Około 100 mężczyzn przedstawia rytmicznie gimnastyczny popis. Na trybunach brakuje już miejsc, zwłaszcza po żeńskiej stronie, bo tutaj też musieliśmy się rozdzielić. Józef ma więcej szczęścia - zajmuje miejsce tuż koło trybuny honorowej, pod samym telebimem, skąd widać znacznie więcej. Grupy Sewa dall,czyli służby wolontariackie, roznoszą prezenty. Dla wszystkich, a jest nas kilka tysięcy. Dostajemy kalendarz na 2014 rok ze zdjęciem Sai Baby i do tego kruche ciasteczko. Hinduski na trybunach ubrane są w kolorowe sarii, we włosach maja często wpięte kwiaty. Jest dużo białych kobiet, osłaniają swoje głowy i twarze od słońca. Gandhi triumfuje, angielki siedzą w tych samych rzędach co hinduski, a czasem nawet niżej, bo bezpośrednio na ziemi.
Przez megafon prowadzący przypomina najważniejsze myśli Sai Baby:
Sport łączy ludzi rożnych kultur, duch sportowej rywalizacji jest wspólny dla wszystkich.
Perfekcja ciała bez duchowych wartości jest pusta i bezwartościowa jak opakowanie bez treści.
Człowiek tylko prawdziwie się rozwija jeśli umysł, ciało i duch rozwijają się harmonijnie.
Cytujemy z pamięci.
Oczywiście że jest to wielkie święto. Zbiorowy entuzjazm może przypominać podobne widowiska użyte w złej sprawie. Kojarzone mogą być z Koreą Północną, z Sowiecką Rosją czy naszym PRL- em. Jednak tu nikt nikogo do niczego nie zmusza. Człowiek jest tu wolny. Jest tu też olbrzymia figura Chrystusa i innych mędrców
Przypominam sobie że jako uczennica Szkoły Podstawowej im Janka Krasickiego w Warszawie , wystąpiłam na szkolnej spartakiadzie na nowym wówczas jeszcze Stadionie Dziesięciolecia w stolicy. Szłam z grupą zawodników szkolnych niosąc sztandar szkoły i wystąpiłam w czworoboju lekkoatletycznym. Rodzice moi,wrogowie ustroju socjalistycznego, rwali włosy z głowy.
A ja pamiętam chór szkolny. Śpiewałem w nim na wszelakich akademiach czy uroczystościach szkolnych i nie tylko. Moi rodzice też martwili się nie wiedząc w jakim kierunku pójdę kiedy dorosnę.
Ale tutaj w kraju gdzie jest tyle biedy, zaniedbań, gdzie wciąż występuje dwucyfrowy procent analfabetów, a jednocześnie w kraju największej tolerancji, gdzie zwycięstwem nazywa się wprowadzenie ustawy znoszącej prawo hycli do wyłapywania bezdomnych psów, które wałęsają się na ulicy. Gdzie podobno coraz mniej, ale jednak wiele dzieci ciągle nie chodzi do szkoły tylko pracuje i zarabia na życie całej rodziny.
To święto sportu jest autentycznym świętem dumy narodowej i szansą dla tysięcy osób na lepszy świadomy los.
Po imprezie te same tłumy wracają główną ulica Puttaparthi. My udajemy się do restauracji tybetańskiej "Bamboo nest" na małe delikatne pierożki nadziewane grzybami lub szpinakiem. Zaprosiła nas tam nasza nowa znajoma Marianna z Wrocławia, bardzo mila. Wielbicielka Sai Baby od lat kilkunastu. Zaprosiła nas by uczcić okrągałą rocznice urodzin swojej córki Beaty. Pijemy jej zdrowie doskonałym bananowym lassi, bo przecież tutaj obowiązuje absolutny zakaz picia i sprzedaży alkoholu.
Wracamy a na oknie naszego pokoju wisi małpa i próbuje ukraść coś do jedzenia. Na szczęście są siatki w oknach.
Słychać fajerwerki świateczne. Pozdrawiamy wszystkich....
1.Życie jest wyzwaniem, podejmij je.
2.Życie jest marzeniem, realizuj je.
3.Rezultatem edukacji ma być charakter człowieka
4. Życie jest miłością, dziel się nią.
Ale oto zaczynają się pokazy. Najpierw ku naszemu zdumieniu hinduskie dziewczęta tańczą bierioske i czastuszki do melodii "Ech Kalinka Kalinka maja".
Czy jest to uhonorowanie jakiegoś ważnego gościa z Rosji, czy też ukłon do największej grupy wielbicieli Sai Baby z poza Indii - rosjan, którzy jednocześnie są najlepszymi tutaj klientami. Masowo kupują różne produkty, masowo korzystają z dobrodziejstw Ayurvedy i widać ich wszędzie.
Następnie 40 motocyklistów - wszyscy uczestnicy pokazów to studenci Uniwersytetu i szkół imienia Sai Baby, wykonują popisy akrobatyczne. Jeżdżą na jednym kole, skaczą przez ogniste koło prowadzą rower stojąc na rekach. Akrobaci w kostiumach w kolorach hinduskiej flagi: pomarańczy, bieli i zieleni, wspinają się po alpinistycznej ścianie i tworzą kolorowe symbole i wzory. Około 100 mężczyzn przedstawia rytmicznie gimnastyczny popis. Na trybunach brakuje już miejsc, zwłaszcza po żeńskiej stronie, bo tutaj też musieliśmy się rozdzielić. Józef ma więcej szczęścia - zajmuje miejsce tuż koło trybuny honorowej, pod samym telebimem, skąd widać znacznie więcej. Grupy Sewa dall,czyli służby wolontariackie, roznoszą prezenty. Dla wszystkich, a jest nas kilka tysięcy. Dostajemy kalendarz na 2014 rok ze zdjęciem Sai Baby i do tego kruche ciasteczko. Hinduski na trybunach ubrane są w kolorowe sarii, we włosach maja często wpięte kwiaty. Jest dużo białych kobiet, osłaniają swoje głowy i twarze od słońca. Gandhi triumfuje, angielki siedzą w tych samych rzędach co hinduski, a czasem nawet niżej, bo bezpośrednio na ziemi.
Przez megafon prowadzący przypomina najważniejsze myśli Sai Baby:
Sport łączy ludzi rożnych kultur, duch sportowej rywalizacji jest wspólny dla wszystkich.
Perfekcja ciała bez duchowych wartości jest pusta i bezwartościowa jak opakowanie bez treści.
Człowiek tylko prawdziwie się rozwija jeśli umysł, ciało i duch rozwijają się harmonijnie.
Cytujemy z pamięci.
Oczywiście że jest to wielkie święto. Zbiorowy entuzjazm może przypominać podobne widowiska użyte w złej sprawie. Kojarzone mogą być z Koreą Północną, z Sowiecką Rosją czy naszym PRL- em. Jednak tu nikt nikogo do niczego nie zmusza. Człowiek jest tu wolny. Jest tu też olbrzymia figura Chrystusa i innych mędrców
Przypominam sobie że jako uczennica Szkoły Podstawowej im Janka Krasickiego w Warszawie , wystąpiłam na szkolnej spartakiadzie na nowym wówczas jeszcze Stadionie Dziesięciolecia w stolicy. Szłam z grupą zawodników szkolnych niosąc sztandar szkoły i wystąpiłam w czworoboju lekkoatletycznym. Rodzice moi,wrogowie ustroju socjalistycznego, rwali włosy z głowy.
A ja pamiętam chór szkolny. Śpiewałem w nim na wszelakich akademiach czy uroczystościach szkolnych i nie tylko. Moi rodzice też martwili się nie wiedząc w jakim kierunku pójdę kiedy dorosnę.
Ale tutaj w kraju gdzie jest tyle biedy, zaniedbań, gdzie wciąż występuje dwucyfrowy procent analfabetów, a jednocześnie w kraju największej tolerancji, gdzie zwycięstwem nazywa się wprowadzenie ustawy znoszącej prawo hycli do wyłapywania bezdomnych psów, które wałęsają się na ulicy. Gdzie podobno coraz mniej, ale jednak wiele dzieci ciągle nie chodzi do szkoły tylko pracuje i zarabia na życie całej rodziny.
To święto sportu jest autentycznym świętem dumy narodowej i szansą dla tysięcy osób na lepszy świadomy los.
Po imprezie te same tłumy wracają główną ulica Puttaparthi. My udajemy się do restauracji tybetańskiej "Bamboo nest" na małe delikatne pierożki nadziewane grzybami lub szpinakiem. Zaprosiła nas tam nasza nowa znajoma Marianna z Wrocławia, bardzo mila. Wielbicielka Sai Baby od lat kilkunastu. Zaprosiła nas by uczcić okrągałą rocznice urodzin swojej córki Beaty. Pijemy jej zdrowie doskonałym bananowym lassi, bo przecież tutaj obowiązuje absolutny zakaz picia i sprzedaży alkoholu.
Wracamy a na oknie naszego pokoju wisi małpa i próbuje ukraść coś do jedzenia. Na szczęście są siatki w oknach.
Słychać fajerwerki świateczne. Pozdrawiamy wszystkich....
Komentarze