Goa - hipisowska plaża Anjuna
Od wczoraj jesteśmy na wybrzeżu Goa. Pewnie wielu z was, podobnie jak my przed odjazdem, zanim zaczęliśmy przygotowania, myślicie że Goa to wyspa.Tymczasem Goa to wschodni pas wybrzeża około 160 km długości, turystyczny raj Indii.
Zatrzymaliśmy się na północy wybrzeża obok plaży Anjuna, Piękną plażę w latach 70 rozsławili hipisi. Znane jest też z wielkiego targu, który odbywa się tutaj co środa. To mocno turystyczna już impreza. Tłumy turystów i lokalnych kręcą się po olbrzymim targowisku praktycznie od wschodu do zachodu słońca. Nas to mało interesuje, więc szybko kupujemy czapkę dla Józia, robimy kilka zdjęć i zmykamy
Na plaży opalają się turyści, krowy i psy. Oczywiście lokalni próbują handlować czym się da. Pojawiają się nawet artyści cyrkowi. Ale i tak jest bosko, bo woda ciepła jak w dobre polskie lato, bo teraz tutaj jest zima, więc po zachodzie robi się nawet chłodniej. Za to słońce jak niezawodna lampa zapala się o 7 rano, gasi o 7 wieczór.
Na jutro zamawiamy taksówkę, chcemy objechać wybrzeże i poszukać spokojniejszego miejsca z chatką na plaży. Aktualnie w Anjuna zamieszkaliśmy w hotelu, nawet z basenem i dzieckiem śpiącym na hamaku, za to do morza 800 m i plaża dosyć gwarna z głośną muzyką.
Na śniadanie jedliśmy dzisiaj jakieś szpinakowe cudo, z kukurydzą, przyprawami, zrobione ala włoska lazania, no i do tego doskonale mango i fantastyczne ananasy. Podał nam to danie sympatyczny kelner, oczywiście z szerokim uśmiechem.
Przepraszamy za robienie smaku, ale takie dolce vita prowadzimy tutaj na Goa.
Zatrzymaliśmy się na północy wybrzeża obok plaży Anjuna, Piękną plażę w latach 70 rozsławili hipisi. Znane jest też z wielkiego targu, który odbywa się tutaj co środa. To mocno turystyczna już impreza. Tłumy turystów i lokalnych kręcą się po olbrzymim targowisku praktycznie od wschodu do zachodu słońca. Nas to mało interesuje, więc szybko kupujemy czapkę dla Józia, robimy kilka zdjęć i zmykamy
Na plaży opalają się turyści, krowy i psy. Oczywiście lokalni próbują handlować czym się da. Pojawiają się nawet artyści cyrkowi. Ale i tak jest bosko, bo woda ciepła jak w dobre polskie lato, bo teraz tutaj jest zima, więc po zachodzie robi się nawet chłodniej. Za to słońce jak niezawodna lampa zapala się o 7 rano, gasi o 7 wieczór.
Na jutro zamawiamy taksówkę, chcemy objechać wybrzeże i poszukać spokojniejszego miejsca z chatką na plaży. Aktualnie w Anjuna zamieszkaliśmy w hotelu, nawet z basenem i dzieckiem śpiącym na hamaku, za to do morza 800 m i plaża dosyć gwarna z głośną muzyką.
Na śniadanie jedliśmy dzisiaj jakieś szpinakowe cudo, z kukurydzą, przyprawami, zrobione ala włoska lazania, no i do tego doskonale mango i fantastyczne ananasy. Podał nam to danie sympatyczny kelner, oczywiście z szerokim uśmiechem.
Przepraszamy za robienie smaku, ale takie dolce vita prowadzimy tutaj na Goa.
Komentarze