Posty

Wyświetlanie postów z 2013

Joasia i Józef

Aśram "Prasanthi Nilayam" i niezwykłe miasteczko Puttaparthi w stanie Andhra Pradesh

Obraz
Na peronie, jeszcze w Hospet, czuję, że muszę natychmiast iść do toalety. Mój żołądek przeżywa głębokie wstrząsy. Pociąg za dwadzieścia minut ma podjechać, a ja szukam toalety, którą czuć wszędzie, ale odszukać jej nie sposób. W końcu jest, uff zdążyłam. A odjazd pociągu i tak spóźnia się o godzinę! Przed nami ostatni etap podróży do Puttaparthi. W oknach pociągu kraty, zresztą są też w wielu hotelach gdzie spaliśmy.W przedziale na kuszetce leży stary, zażywny mężczyzna. Okazuje się być 88 letnim dziadkiem przystojnego 23 letniego wnuka, który chroni w ręku niezbędne do życia dziadkowe okulary. Już od 30 godzin jadą z Bombaju, jeszcze tylko 16 i dojadą do swojego miasta na dalekim południu Indii.  Głównym wagonowym korytarzem bez przerwy przechodzą jacyś sprzedawcy. Oferują różności: placuszki na oleju, jakieś prażynki, owoce i napoje.  Jak jechaliśmy pociągiem z Bombaju na Goa, dużo lepszej klasy niż ten, zamówiliśmy sobie cały obiad, a potem herbatę masala. Tutaj boję si...

Hampi piękne i trudne

Obraz
Zamilkliśmy na chwilę, bo Hampi było piękne, ale trudne. Hotel nieciekawy i jak na jakość zbyt drogi. Muchy latały bez przerwy i brakowało spokoju. Józek podglądał jak w naszej restauracji na dole, za przepierzeniem zmywa się naczynia. Otóż zaledwie w dwóch plastikowych naczyniach. Pierwsza miska była z piaskiem i wodą, druga, do płukania, tylko z wodą. Widząc to traciliśmy apetyt ale jednak bywa znacznie gorzej. Do tego przygoda z moją prawą nogą, szycie rany i wcześniejsze kłopoty z żołądkiem, odbierały nam humor. Na zwiedzanie ruin świątyń wynajęliśmy auto rikszę, te samą która przywiozła nas z dworca autobusowego. Nasz kierowca i przewodnik w jednym, tym razem włożył klapki i zawiązał pomarańczowy szal na szyi. Świątynie są rozłożone na 26 km kw. My zdecydowaliśmy się zobaczyć to co jest naszym zdaniem najważniejsze. Zaczęliśmy od Muzeum Archeologicznego. Interesowała nas najbardziej ekspozycja rzeźb w postaci kolekcji hinduskich Bogów, najczęściej Shiwy w różnych wcieleniach. ...

Hampi - Wigilia Bożego Narodzenia

Obraz
W Wigilię Bożego Narodzenia o świcie po  przybyliśmy do małego Hampi. W XV-XVI wieku była to tętniąca życiem, półmilionowa metropolia. Centrum handlu i miasto wielu pięknych świątyń. Z przystanku autobusowego mamy auto rikszę, wybraną spośród 20 - niecierpliwie czekających na przyjazd naszego nocnego autobusu z Panjim na Goa. Podróż była ekstremalna. To jedno z takich doświadczeń, które mój syn wcześniej przed podróżą określił - Indie bywają trudne! Autobus niby sleeper, ale bardzo ciasny, zatłoczony i duszny. Do tego nasze plecaki z trudem wtarmosiliśmy na nasze podwójne łóżko, bo oczywiście nie było na nie bagażowni. Drogi w Indiach to katastrofa. Trzęsło nas okropnie, myślałam, że będę zwracać mój tygodniowy posiłek. Co się zresztą stało tuż po przyjeździe. Hampi jawi się jako miejsce nierealistyczne, krajobraz ruin świątyń wśród wielkich skał ułożonych jedna na drugiej, ludzką ręka. Dosłownie głaz na głazie. To rezultat trwających miliony lat wybuchów wulkanów, choć tu...

Refleksje z Anjuna na Goa

Obraz
Coraz więcej turystów przybywa na Goa. Wielu z nich nie po raz pierwszy. To są współcześni nomadzi. Nie przywiązują się do ojczyzny, kraju stałego zamieszkania. Anglik lat 47 pracuje w Anglii, sprząta hotele, żonę ma obecnie w Tajlandii, ale co to za żona, skoro on tam, a ona u siebie,  podróżuje więc sam. Teraz jest w Indiach na 3 miesiące, może zdąży ją odwiedzić. Drugi przykład - włoszka emerytowana nauczycielka z Mediolanu. Przyjeżdża tu już od kilku lat. Nie ma rodziny, inni jej znajomi są zajęci, pracują, a poza tym nie lubi europejskiej zimy. Wynajęła sobie hotelik, innym razem mały domek, nie chce mieć niczego na stale. Po co jakiś ambaras, pełny luz, może zwiedzi Keralę, a może pojedzie do Hampi, ale potem na pewno wróci na Goa, i tak aż do wiosny. Norweżka lat 45 - ładna, miła ale niestety samotna. Ćwiczy jogę. Spotkała faceta Hindusa, cóż jest żonaty i nie rzuci dla niej żony ani dzieci, niebezpiecznie osacza ją. Pracuje w szpitalu, ma pieniądze ale nie lubi poukładanej...

Zwiedzamy Panjim

Obraz
Wczoraj odpuściliśmy plażowanie i wybraliśmy się do stolicy stanu Goa, Panjim. Tym razem pojechaliśmy autobusem lokalnym, z przesiadką w Mapusa. Drogi tutaj są podłe. Asfalt dawno "zjadły" deszcze, upał  i czas. Autobusy są pewnie jeszcze pokolonialne, za to ceny biletów bardzo przyjazne, 50, 70 gr za 15 km jazdy. Bez wątpienia najgorsze są dworce. Tumult, tłok, jazgot, przepychanki są tu na porządku dziennym. Na szerokim placu widzimy autobusów może sto, albo więcej i teraz przed nami szukanie tego do Panjim. Udało się. Dojechaliśmy.  Lonley Planet opisywał miasto jako "spokojne, ciche, wspaniała architektura pokolonialna Portugalczyków". Zamiast tego niebywały rejwach, ogromny ruch uliczny zdezelowanych samochodów i skuterów, drugi Sajgon na jezdniach. Przebiegamy ulicę na hasło: "teraz", i przedzieramy się zamykając oczy bo i tak w "imię Boże".  Naraz rzuca się w oczy pomnik mężczyzny w habicie podtrzymujący omdlewającą kobietę. Okazuje się...

Dolce fare niente

Obraz
W dalszym ciągu uprawiamy słodkie fare niente na plaży Anjuna na Goa. Dzisiaj zajęliśmy domek, a właściwie plażowy domek stojący na platformie i na palach. Doskonale chroni przed upałem, w środku ma wygodny podwójny materac, wałki pod głowę. Nie płaci się pieniędzy za wynajęcie tylko należy coś zamówić w bistro do której należy. Nie którzy wynajmują taki plażowy domek na cały pobyt zamiast pokoju. Fajna to i nie droga opcja tyle że trzeba cały czas pilnować swoich rzeczy bo to coś nie ma drzwi, a ściany to zawieszone kolorowe szmaty, bardzo przewiewne i ładne tyle, że nad ranem robi się chłodno. Dla nas na dzienne plażowanie jest znakomity. W środku mamy też mały stoliczek, jest więc gdzie postawić kawę i obiad.  Dzisiaj spędziliśmy na plaży cały dzień. Czytaliśmy przewodnik pt. Lonely planet z czytnika zwanego Kindley. Pożyczył go nam syn Kuba i chwała mu za to. Cóż to za znakomite urządzenie! Można na niego ściągać książki, przewodniki, pocztę i wiadomości internetowe chociaż t...