Wycieczka łodzią

Wycieczka łodzią

Mandżu chce nam pokazać delfiny. Jedziemy do portu Tadeli, niedaleko słynnej plaży Om koło Gokarny w stanie Karnataka. Tam czeka na nas zadaszona bambusową plecionką oryginalna łódź motorowa o nazwie „Om Adwentures Boad”. Witają nas dwaj młodzi mężczyźni, Denny – kapitan oraz Mungai kucharz i steward w jednej osobie.
Wpływamy najpierw w rozlewiska rzek wpadających tutaj do Morza Arabskiego, które jest częścią Oceanu Indyjskiego. Takie rozlewiska gdzie słodkie wody rzek łączą się ze słonym morzem to słynne Back Waters (cofające się wody). Najsłynniejsze Back Waters po których płynęliśmy łodzią znajdują się w stanie Kerali (pisaliśmy o tym w wcześniejszym poście). Wody zalewają rozległy obszar zmieniającej się powierzchni w zależności od pory roku. W porze deszczowej zalewając słynne namorzyny czyli drzewa mangrowca, których korzenie wrastają głęboko w wodę słono-słodką. Wody rozlewiska są różnej głębokości. Gdzieniegdzie widzimy rozległe płycizny po których stąpają długonogie białe czaple.
Po głębszej wodzie pływają maleńkie łódeczki, a także statki i kutry rybackie. Wzdłuż brzegu widzimy rybackie wioski, mężczyzn pracujących przy budowie nadbrzeża, jadących na rowerach i motorach oraz idące kolorowo ubrane kobiety z koszami pełnymi ryb, owoców i warzyw, na głowach. Suniemy łodzią w cudownej ciszy!
Niestety, do czasu, nasza załoga uwielbia umilać sobie pracę głośną muzyką. Nie umiemy ich przekonać, ze śpiewy ptaków i cisza nad wodą, to najpiękniejsza muzyka. Po godzinie rozkosznego pływania po stojących wodach rozlewiska, zawracamy w kierunku morza. Steward zaprasza nas na drugie śniadanie: omlet masala (z pokrojona papryką, cebulą, pomidorami i ostrą przyprawą), toasty i herbata masala (z mlekiem i przyprawami) podawana w małych papierowych kubeczkach.
Wpływamy na otwarte morze, woda ma piękny szmaragdowy kolor. Podpływamy do małych, ukrytych między skałami nadbrzeża plaż: Kudli Beach, Paradise, Half Moon, aż do przepięknej biało piaszczystej plaży Nirwana. Mijamy latarnie morską, dawny nadbrzeżny fort, tajemnicze groty i ich tajemne przejścia, które niegdyś prowadziły do odległego o dwa kilometry od brzegu fortu Mirjam. W końcu dopływamy do zatoki przy Silent Beach (Cicha Plaża). W zatoce żeruje mnóstwo delfinów. Są ich setki! Co chwila wyłaniają się z wody, wyskakując w górę, kręcą radosne piruety, nurkują wystawiając swój wachlarzowaty ogon, skaczą parami i pląsają cała gromadą. Piszczymy z zachwytu: „ o tu patrzcie ile ich jest” i „tam są dwa tuż tuż od łodzi”. Naśladujemy ich głosy takie jak znamy z filmu. Jesteśmy absolutnie przekonani, że to dla nas specjalnie urządziły ten zachwycający pokaz. Nareszcie nasyciliśmy się spotkaniem z tymi uroczymi zwierzętami.

Szkoda, że nie możemy pokazać zdjęć z delfinami. Nie mieliśmy kamery ze sobą! 



                                          Joasia na dziobie łodzi


                                          Oto nasza łódź


                                                               Kapitan za sterem

 
                                                           Steward

 
                                          Malownicze łódeczki
















                             
                                           Wyprzedza nas łódz rybacka



                                          Namorzyny
                                       

                                          Pozdrawiamy lokalnych robotnków


                                          Kolejna malownicza "łupina"


                                          Podano omlet masala


                                          Grzbiet delfina


                                          Mijamy latarnie morską


Joasia i Mandżu pozdrawiają czytelników "Ich dwoje w Indiach"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Trzecia seria zdjęć pt. "Hinduskie pojazdy".

Świątynia Lepakshi

Po roku "Ich dwoje w Indiach"